Zawierzyć Maryi

Postać św. Ludwika Grignion jest tylko pozornie mało znana wiernym w Polsce. Choć z pewnością jego pisma częściej czytane są przez osoby konsekrowane, to jednak głęboka pobożność maryjna tego świętego, tak przecież bliska polskiemu katolicyzmowi, sprawia, że również wielu świeckich pogłębia swe życie duchowe pod jego przewodnictwem.

Możemy wskazać trzy wielkie postacie, które kierując się postawą zawierzenia Maryi, wniosły wielki wkład w dziedzictwo Kościoła powszechnego: Św. Maksymiliana Marię Kolbego, Sługę Bożego Stefana Wyszyńskiego oraz świętego papieża Jana Pawła II.

Św. Maksymilian Kolbe już w czasach studiów w Rzymie, gdzie narodził się jego zamysł stworzenia Rycerstwa Niepokalanej, był wiernym czytelnikiem dzieł św. Ludwika de Montforta. W późniejszym czasie utworzone przez niego wydawnictwo wielokrotnie wydawało pisma św. Ludwika Grignion, przyczyniając się do szerzenia duchowości zawierzenia Maryi. Ten „szaleniec” Niepokalanej musiał całkowicie zawierzyć Maryi. W godzinie próby w obozie koncentracyjnym bez wahania wystąpił z szeregu więźniów, aby dla ratowania bliźniego oddać za niego swe życie.

Kardynał Stefan Wyszyński w czasie swojego trzyletniego uwięzienia spisywał dzień po dniu swoje przeżycia. Pod datą 8 grudnia 1953 roku zapisał:

„Przez trzy tygodnie przygotowywałem duszę swoją na ten dzień. Idąc za wskazaniami błogosławionego Ludwika-Marii Grignion de Montforta zawartymi w książce:

O prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Marii Panny

— oddałem się dziś przez ręce mej Najlepszej Matki w całkowitą niewolę Chrystusowi Panu. W tym widzę łaskę dnia, że sam Bóg stworzył mi czas na dokonanie tego radosnego dzieła”.

Postawa zawierzenia, jaka towarzyszyła Prymasowi Polski w czasie uwięzienia, wydała swe owoce: Jasnogórskie Śluby Narodu ogłoszone na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 roku. Tak rozpoczął się dziesięcioletni okres przygotowań do obchodów milenijnych chrztu Polski.

Papież Jan Paweł II tak pisał o swym spotkaniu z doktryną św. Ludwika de Montfort:

„Święty Ludwik-Maria Grignion de Montfort stanowi dla mnie postać znaczącego odniesienia, która mnie oświecała w ważnych chwilach mego życia, kiedy byłem ukrytym seminarzystą i kiedy pracowałem w fabryce Solvay w Krakowie. Mój kierownik duchowy poradził mi rozważać „Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Przeczytałem i ponownie czytałem wiele razy z wielką korzyścią duchową tę cenną książeczkę ascetyczną, której niebieska okładka poplamiła się od sody. Umieszczając Matkę Chrystusa w relacji z tajemnicą Trójcy, Montfort pomógł mi zrozumieć, że Dziewica należy do planu zbawienia z woli Ojca, jako Matka Słowa Wcielonego, że Ona poczęła przez działanie Ducha Świętego”.

„Totus Tuus – Formuła ta nie ma tylko charakteru pobożnościowego, nie jest wyrazem tylko dewocji, lecz jest czymś więcej. Muszę dodać, że przekonanie do takiego właśnie nabożeństwa zrodziło się we mnie w okresie, gdy podczas drugiej wojny światowej pracowałem jako robotnik w fabryce… Staje mi przed oczami mała książeczka w niebieskiej okładce…, podobna do modlitewnika, była wtedy przeze mnie czytana w ciągu wielu dni i tygodni. Nie tylko w ten sposób, żeby ją raz przeczytać i odłożyć. Czytałem ją, jeśli tak można powiedzieć, tam i z powrotem. Z tej książki nauczyłem się, co to właściwie jest nabożeństwo do Matki Bożej”.

Na zakończenie kazania wygłoszonego 3 grudnia 1967 roku w Niepokalanowie podczas jubileuszu 50-lecia założenia Rycerstwa Niepokalanej – a więc na kilka lat przed wyniesieniem na ołtarze jego twórcy, o. Maksymiliana Marii Kolbego – kardynał Stefan Wyszyński wyjawił głęboką „myśl swego serca” i uczynił uroczyste przyrzeczenie:

„Tobie, sługo Boży, ojcze Maksymilianie, ślubujemy wejść w Twoje ślady, ożywić naszą głęboką wiarę w potęgę Niepokalanej i poprowadzić Twoje dzieło w Ojczyźnie Matki Boga i Matki Kościoła, Królowej Polski, Pani Jasnogórskiej, danej ku obronie narodu naszego”.

Prymas Tysiąclecia wielką czcią darzył o. Maksymiliana Kolbego, gdyż był przekonany, iż jest to człowiek opatrznościowy dla Kościoła i świata.

Jednym z elementów potwierdzających zainteresowanie kardynała Wyszyńskiego postacią św. Maksymiliana i zarazem wskazujących na duchowe podążanie jego śladami były odwiedziny miejsc związanych z jego życiem i działalnością.

W Zduńskiej Woli, mieście urodzenia św. Maksymiliana (1894 r.), Prymas Polski przebywał 15 grudnia 1974 roku z okazji nawiedzenia obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. W wygłoszonym wówczas przemówieniu powiedział:

„Wasze miasto, miasto rycerza Niepokalanej – bł. Maksymiliana Marii Kolbego – poruszyło się dzisiaj. Myślę, że wspaniały Wasz rodak, będąc w niebie przy boku swej umiłowanej Matki, patrzy w tej chwili na miasto i raduje się ze zwycięstwa Maryi Niepokalanej, które zapowiadał i którego pragnął. Na pewno poleca dzisiaj całe miasto i Was wszystkich szczególnej łaskawości i dobroci Tej, którą wielbił przez całe życie w Niepokalanowie i w obozie w Oświęcimiu”.

W jednym z wystąpień na terenie diecezji łódzkiej, z którą związany był ojciec Kolbe przez miejsce zamieszkania w Łodzi i Pabianicach (1896-1907), Prymas podkreślił pracowitość i pobożność tamtejszego ludu, za co „został nagrodzony wspaniałą łaską, albowiem ziemie te wydały świętego służebnika, bł. Maksymiliana Marię Kolbego, wielkiego czciciela Maryi Niepokalanej”. (Piotrków Trybunalski, 7 lipca 1974 roku).
13 grudnia 1958 roku kardynał Wyszyński nawiedził Międzynarodowe Kolegium Franciszkańskie w Rzymie, gdzie w latach 1912-19 mieszkał ojciec Maksymilian i gdzie założył Rycerstwo Niepokalanej. Odprawił tam Mszę św. dla odbywającej studia młodzieży zakonnej z różnych krajów świata i skierował do niej przemówienie pt. O. Maksymilian Kolbe a Polska. Powiedział m. in.:

„Może Wy, najdroższe dzieci, którzy jesteście tak daleko od Polski, nie potraficie sobie uświadomić tego, jak wiele łask my i naród polski – my, którzy żyjemy wśród świata ateistycznego i achrześcijańskiego – otrzymaliśmy i otrzymujemy za wstawiennictwem naszego Współbrata. Nawet komuniści, z którymi często miałem okazję rozmawiać, są przekonani, że cały świat w krótkim czasie otrzymałby łaskę wiary, gdyby wszyscy katolicy mieli siłę ducha św. Franciszka i o. Maksymiliana”.

Do „obywateli miasta Krakowa”, gdzie o. Kolbe rozpoczął wydawanie Rycerza Niepokalanej (1922 r.), Kardynał Prymas zwrócił się 27 września 1960 roku:

„Obecnie wstaje na horyzoncie Polski jeszcze jedna postać kogoś, kto tak troszczył się o człowieka, że życie oddał za niego. To o. Maksymilian Kolbe, szaleniec Niepokalanej, który dogłębnie pojął służbę człowiekowi. Jako więzień obozu koncentracyjnego wybrał raczej własną śmierć, byle ratować brata, żołnierza, ojca rodziny i zasłonić go swymi ramionami, jak Chrystus zasłonił nas wszystkich na krzyżu”. 

Wyjątkową rangę w posłudze kardynała Wyszyńskiego stanowił powstały w 1927 roku Niepokalanów, który, jak odnotowały kroniki klasztorne, odwiedził przynajmniej 38 razy. Obok oficjalnych wizyt zdarzały się także prywatne, najczęściej połączone ze zwiedzaniem klasztoru i spotkaniem ze wspólnotą franciszkańską. Dla Kardynała zawsze było „wielką radością i osobistą łaską”, ilekroć mógł zetknąć się z Niepokalanowem, a zwłaszcza pomodlić się w tamtejszej świątyni (29 maja 1960 r.).

Przy każdej okazji padało wiele ważnych słów pod adresem Niepokalanowa.

W tym miejscu była wielka energia miłości, niezłomna, żywa wiara, pełna nadziei, że odnowi się oblicze ziemi… Dlatego też na Niepokalanów patrzy cała Polska”.

– powiedział 7 grudnia 1952 roku –

Oby Niepokalanównie stracił sprzed oczu tego, że żyje przez o. Maksymiliana i że dzieła tam ongiś podjęte – muszą być nadal prowadzone”.

– pisał Ksiądz Prymas 28 września 1956 roku z więzienia w Komańczy –

Kardynał Wyszyński nie mógł udać się do Niepokalanowa w Japonii, podobnie jak do miejsc kolbiańskich we Lwowie czy Grodnie, ale w jego tekstach można odkryć ciekawe spostrzeżenia na temat działalności misyjnej o. Maksymiliana, prowadzonej w latach 1930-36.

Oświęcim – miejsce męczeństwa św. Maksymiliana (1941 r.) – zajmował szczególną pozycję na szlaku kolbiańskim Prymasa Tysiąclecia. W przemówieniu wygłoszonym 8 marca 1951 roku na zakończenie procesu beatyfikacyjnego de non cultu zawarł następujące spostrzeżenie:

„Będąc w Oświęcimiu, szukałem celi, w której zginął o. Kolbe. Chociaż trudno dziś stwierdzić, w której zakończył swe chwalebne życie, to jednak wszędzie, a zwłaszcza tam, w Oświęcimiu, odczuwa się o. Kolbego. To miejsce mówi! On tam wspiera, on tam żyje”.

Kardynał Stefan Wyszyński, krocząc śladami św. Maksymiliana, pozostawił nam niezwykle bogate świadectwo i wspaniały przykład. Wszędzie wypowiadał o nim i o jego ideałach słowa prawdziwie głębokie, pełne żaru wiary, nadziei i miłości, przez co dał dowód uznania dla duchowych wartości zawartych w jego postawie i nauce. Widział w nim kapłana wiernego Kościołowi, proroka i apostoła Niepokalanej, bohatera wiary, zwycięzcę przez miłość, a przede wszystkim nauczyciela, którego „wykładu życia” należy pilnie słuchać i którego śladem trzeba podążać. Z taką zachętą Prymas zwrócił się do mieszkańców miejscowości kolbiańskich:

Pamiętajmy, nie wolno nam gasić ducha, którym żył ojciec Maksymilian! Pamiętajcie i Wy, Drodzy Ojcowie i Bracia, że rozkwit Waszego Zgromadzenia w naszych czasach zawdzięczacie duchowi o. Maksymiliana! Nie zgaście w swoich szeregach jego wspaniałego ducha! I Wy, najbliżsi Sąsiedzi, którzy patrzyliście na życie błogosławionego tutaj, w Niepokalanowie, i my, kapłani, którzy widzieliśmy go krążącego po ulicach Warszawy, Krakowa, Łodzi, Pabianic, Grodna czy gdziekolwiek – pamiętajmy, nie gaśmy jego ducha! Bo taka jest wola Boża na czasy dzisiejsze, abyśmy go widzieli, rozumieli i naśladowali; abyśmy z mocy, które Bóg złożył w naszym rodaku, czerpali obficie dla Polski i dla całej rodziny ludzkiej

(25 czerwca 1972 r.)

Jest to najpiękniejszy testament, jaki kardynał Wyszyński, niezapomniany Prymas Tysiąclecia, pozostawił czcicielom św. Maksymiliana Marii Kolbego.

ks. Adam Szot